Ojciec Pio do Chorych

Pochylone życie

Ty zaś Panie, nie stój z daleka,
Pomocy moja, spiesz mi na ratunek
(Ps. 22)

O tym, jak trudno pogodzić się z własną chorobą, zwłaszcza przewlekłą i nieuleczalną oraz niesprawnością, najlepiej wiedzą ci, których one bezpośrednio dotykają. Jest coś nienaturalnego w takiej przemianie życia - coś przeciwnego człowiekowi i odwiecznemu zamierzeniu Boga względem niego: bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła (Mdr 2, 22-24) i wraz z nią także choroba oraz wszelkie cierpienie.
Mamy wiele opisów tej zawiści na kartach Pisma Świętego, począwszy od Księgi Rodzaju, poprzez Księgę Hioba, a skończywszy na Ewangelii.

Jako lekarz zastanawiam się nad sensem choroby. Z punktu medycznego choroba ma swoje objawy, etiologię i patogenezę; takie, bądź inne leczenie. Inaczej z punktu duchowego - cierpienie i choroba są skutkiem działania szatana, tak samo, jak i śmierć - wszystko jako wynik jego zawiści skierowanej przeciw nam.
Życie człowieka chorego, jakby "przygięte do ziemi" symbolizuje najpełniej ewangeliczna "kobieta pochylona". Ją to uzdrowił Pan Jezus z niemocy, w którą wzięta była przez szatana, sprawcę zła (Łk 13, 10-17). Każde natomiast opisane w Ewangelii uzdrowienie dokonuje się zawsze od wewnątrz, od duszy, gdyż zawiść szatana przeciw człowiekowi, skierowana jest przeciw jego sercu.
Toczącą się walkę o serce człowieka i jej przebieg bardzo dobrze oddaje opis losów Hioba w Starym Testamencie. W Ewangelii mamy kulminację - opisy uzdrowień dokonywanych przez Pana Jezusa, dialog Boga-Człowieka z szatanem na Górze Kuszenia oraz opis Męki i Zmartwychwstania - ostatecznego Zwycięstwa.

Podsumowując: w chorobie i wtedy, gdy "traci się" życie, trzeba zachować serce - jego czystość, prawość i przejrzystość przed Bogiem. Gdy człowiek pozbawiony zostaje tego, co po ludzku jest ważne, ma do stoczenia jeszcze walkę o to, co najważniejsze dla życia Bożego w nim, dla nieba.
Wszystko bardzo się upraszcza. Choroba jest chyba jedną z niewielu dróg, które szybko prowadzą do Boga. Ważne jest, by się nie bać, bo przecież "sprawiedliwi są w ręku Boga" . On jest przecież tym, który uzdrawia i ociera z oczu wszelką łzę - jest tym, który zbawia.
W pochylonym chorobą ciele zatriumfuje serce, jeśli jego duchowy wektor skierowany będzie wytrwale ku Bogu.

© Maria Chełmińska, luty 2007r.